Robić czy nie robić?…

Kopia zapasowa, czyli święty Graal spokoju ducha 😅

Nie wiem jak Ty, ale ja mam w życiu takie momenty, kiedy coś nagle znika. Zdjęcia z wakacji? Puff. Ważny plik z pracy? Zniknął jakby nigdy nie istniał. I wtedy człowiek przypomina sobie, że „miał zrobić backup”. Miał. Ale nie zrobił. Bo zawsze jest coś ważniejszego – dopóki nie jest za późno…

Backup to taki temat, który brzmi nudno, dopóki nie uratuje ci skóry. A potem już nigdy o nim nie zapominasz. 😉
Trzeba natomiast wiedzieć po co, dlaczego i czy warto. Bo jednak wychodzi mi, że 3,5 osoby na 10NIE ROBI, lub NIE WIE co to backup!

Zasada 3-2-1, czyli plan minimum

Jest taka prosta zasada, która ratuje tyłek od lat: 3-2-1.
Czyli:

  • 3 kopie danych,
  • 2 różne nośniki (np. dysk w komputerze i zewnętrzny dysk/NAS),
  • 1 kopia poza domem – np. w chmurze albo u zaufanej osoby (Nie oszukujmy się, ja tego nie stosuję…)

Brzmi banalnie, ale to właśnie ta banalność działa. Bo prawda jest taka, że żadna pamięć flash, żaden dysk SSD ani pendrive nie są wieczne. Kiedyś po prostu padną. A najczęściej wtedy, gdy akurat ich potrzebujesz, no cóż – życie.

Backup z telefonu – szybciej niż myślisz 📱

Z telefonem jest akurat najłatwiej. Android i iPhone same robią kopie w tle – tylko większość z nas… ma to gdzieś 😅
Warto jednak zajrzeć w ustawienia i sprawdzić, czy kopia faktycznie się robi. Bo samo „włączone” nie zawsze znaczy „działa”.
Nie ukrywam, osobiście nie robię tego (nie do chmury), bo zwyczajnie w świecie, nie ufam już żadnym chmurom 😜 Jednak lepsza taka, niż żadna!

Na Androidzie:

  • włącz synchronizację z Google One (zdjęcia, kontakty, SMS-y, aplikacje),
  • co jakiś czas sprawdź datę ostatniego backupu.

Na iPhone:

  • używaj iCloud,
  • jeśli masz mało miejsca – podłącz telefon do komputera i zrób kopię lokalnie przez Finder lub iTunes (choć nie wiem czy iTunes jeszcze funkcjonuje, chyba Music przejęła funkcjonalność)

I najważniejsze: zdjęcia i filmy wrzucaj też w drugie miejsce – np. na dysk zewnętrzny albo NAS. Bo chmura to nie świętość – konto można stracić, a pliki znikają szybciej, niż myślisz, wiem coś o tym 😉

Obraz autorstwa rawpixel.com na Freepik

Komputer – tu zaczyna się zabawa 💻

W komputerze sprawa jest nieco bardziej skomplikowana, ale i tu da się to ogarnąć po ludzku.
Najprościej – dysk zewnętrzny. Wtykasz, robisz kopię, odłączasz. Koniec.
Na Windowsie masz wbudowaną „Kopię zapasową systemu”, ale chyba działa jak wszystko z Microsoftu – źle 😜
Na macOS – Time Machine (serio, to nawet działa).

Jeśli chcesz coś bardziej „pro” – warto pomyśleć o NAS-ie. I uwierz mi raz jeszcze – WARTO!
To takie małe pudełko, które robi kopie automatycznie, przez sieć, nawet wtedy, gdy nie pamiętasz, że istnieje.
U mnie Synology działa już kilka lat i tylko mruga diodami, jakby chciało powiedzieć: „spoko, robię to”.

NAS i automatyzacja – święty spokój w wersji premium

Największa zaleta NAS-a?
Nie musisz pamiętać. Serio. Ile razy złapałem sie na tym że usunąłem plik, a potem szukałem i włosy z głowy rwałem, a tu spokojnie sobie leżał na NASie, hehe
Raz ustawiasz harmonogram, wybierasz foldery (np. „Zdjęcia”, „Projekty”, „Dokumenty” czy co tam masz i chcesz kopiować) i wszystko robi się samo.
Niektóre modele mają nawet opcję kopii do chmury – więc backup ma… backup, ale to już pasuje mieć jednak szybki net… no i ta chmura znowu 😁

To jest właśnie ten moment, kiedy możesz z czystym sumieniem odłączyć się od sieci i nie martwić się o dane.

Dlaczego to wszystko ma znaczenie?

Bo dane to nasze wspomnienia, praca, często kawał życia.
I choć brzmi to górnolotnie – strata zdjęć z pierwszych kroczków dziecka, filmów z wakacji czy projektu, nad którym siedzisz tygodniami, potrafi naprawdę zaboleć.

Nie musisz mieć serwerowni w piwnicy, żeby spać spokojnie. Naprawdę.
Wystarczy drobny rytuał – raz w miesiącu sprawdzić, czy backup działa.
Tak po prostu, z kubkiem kawy, zanim ruszysz w wir codziennych zajęć… ☕

Na koniec

Nie piszę tego jako „guru bezpieczeństwa danych”, tylko ktoś, kto już raz stracił cały katalog zdjęć z 2005, 2007, 2008, 2012 roku.
Tak, bolało. I tak – od tamtej pory robię kopie na serio. Czasem o niej zapominam, ale NAS pamięta 😉

Więc jeśli dziś, po przeczytaniu tego wpisu, podłączysz dysk, klikniesz „Utwórz kopię” i zrobisz to choć raz – to już będzie sukces.
Bo backup to nie technologia. To dobry nawyk.

Salut! 🫡

Wpadnij na Mastodon, zaobserwuj i zostań na dłużej… Jest za darmo 😉

Jeśli chcesz wypróbować program, jest dostępny tutaj: SerwisApp

💬 Masz ochotę zostawić ślad po sobie? Napisz komentarz, udostępnij wpis albo dołącz do grona obserwujących!
☕ A jeśli chcesz dodatkowo postawić mi kawę i dorzucić cegiełkę do rozwoju strony – będzie to świetna motywacja do dalszego pisania.

Wesprzyj Bloga👍
Udostępnij wpis na:
guest
2 Komentarze
Najnowsze
Najstarsze Najwięcej głosów
Opinie w linii
Zobacz wszystkie komentarze
Robert
Robert
3 godziny temu

Jeśli chodzi o backup z telefonu – nie jest to niestety takie proste dziś 🙂

Bo przy obecnych rozmiarach zdjęć, filmów i innych plików bezpłatna przestrzeń google czy icloud szybko się skończy, trzeba będzie kupić dodatkowe miejsce. Większość ludzi tego nie zrobi, będą ignorowali komunikaty o kończącym się miejscu, a choćby przy zmianie telefonu przyjdzie zaskoczenie.

Grześ
Grześ
1 godzina temu
Odpowiedź do  Robert

Tak spotykam się z tym właśnie – przychodzi taki klient i zdziwiony bo przecież miał kopie włączona, telefon rozdupcony i kiszka. Można oczywiście pod komputer robić backup, to najlepsze wyjście.

Przewijanie do góry
2
0
Chętnie poznam Twoje przemyślenia, skomentuj.x