Jak niechcący przestawiłem całą rodzinę na Linuxa — historia wersji 2.0

Czasami wielkie zmiany zaczynają się od małych, zupełnie niepozornych impulsów.
W moim przypadku tym impulsem była krótka rozmowa z moim średnim synem. Ma zaraz 14 lat, więc — jak to w tym wieku — często ma swoje zdanie i lubi mnie zaskoczyć.
Pewnego dnia podszedł i powiedział:

„Tata, ja bym chciał spróbować Linuxa”.

Nie ukrywam, zdziwiło mnie to.
Owszem, w naszym domu słowo Linux przewijało się od zawsze.
Gdzieś w tle rozmów, w dyskusjach o sprzęcie, w narzekaniach na aktualizacje Windowsa, a czasem w moich opowieściach o tym, co testuję czy co mnie ciekawi.
Ale nigdy nie zakładałem, że któryś z dzieciaków sam z siebie powie „ja chcę spróbować”.

Pierwsze kroki — Linux Mint na start

Oczywiście, jako pierwszy system dla niego wybrałem Linux Mint.
Dlaczego? Bo to prosta, stabilna i przyjazna dystrybucja dla początkujących, z wyglądem, który nie odstraszy kogoś przyzwyczajonego do Windowsa.
Postawiłem mu Minta, ustawiłem podstawowe rzeczy, a resztę zostawiłem w jego rękach.
Przez dobry miesiąc był bardzo zadowolony — i to na tyle, że wciągnął w temat… mnie.

Ja od dawna chodziłem z myślą, żeby na poważnie przesiąść się na Linuxa, ale zawsze było „jeszcze trochę”, „najpierw zrobię X”, „niech skończę Y w pracy”.
A tu nagle pojawił się powód: jeśli mam pomagać synowi, to dobrze byłoby mieć u siebie to samo środowisko.
Więc — bach — u mnie też wylądował Mint.

Krótki romans z Mintem i pierwsze spotkanie z CachyOS

Sielanka trwała, ale… krótko.
Z każdej strony słyszałem pozytywne opinie o CachyOS.
W recenzjach, na forach, w rozmowach z innymi użytkownikami Linuxa przewijało się, że jest szybki, dopracowany, nowoczesny.
Pomyślałem: „A co mi tam, spróbuję”.
Zainstalowałem CachyOS jako swoje główne distro, wybierając środowisko Cinnamon — bo znane, bo wiem, gdzie co jest, bo nie chciałem tracić czasu na naukę od zera.

Drugi syn, nowy laptop i… miłość od pierwszego kliknięcia

Kilka tygodni później drugi syn potrzebował odświeżenia laptopa.
Zaproponowałem mu:

„A może spróbujesz CachyOS? W sumie do neta i prostych gier będzie w sam raz”.

Zgodził się.
Postawiłem mu system, ale tym razem z domyślnym KDE Plasma.
I tu stało się coś, czego się nie spodziewałem — konfigurując mu Plasmę, zakochałem się w tym środowisku.
Serio. Pamiętam KDE sprzed kilku lat jako toporne, przeładowane i zwyczajnie nie podeszło mi.
A teraz? Płynne, eleganckie, konfigurowalne pod każdy detal, a przy tym piękne wizualnie.

Tak bardzo mnie to urzekło, że postanowiłem — u mnie też będzie Plasma.
Format, instalacja CachyOS od nowa i… od tego momentu to moje główne środowisko pracy.

Cała rodzina na Linuxie

W międzyczasie złożyłem sobie komputer PC i, rzecz jasna, również trafił na niego CachyOS.
I tu docieramy do sedna tej historii — do mojej siedmioletniej córki.

Pomyślałem: „A czemu ona miałaby być wyjątkiem?”. 🤔
Na jej komputerze również postawiłem CachyOS.
Jest młoda, chłonie wiedzę jak gąbka, a system spodobał jej się od pierwszego uruchomienia (no dobra, nieśmiertelny TuxPaint trochę pomógł😁).
Dla mnie to też wygoda — wszystkie komputery w domu działają na tym samym systemie, więc administracja i pomoc są banalne i mam nadzieję, że tak zostanie…

Codzienność z CachyOS w domu

Aktualizacje?
Łączę się po SSH i robię je wszystkim na raz, bez ruszania się z fotela.
Instalacja gier?
Córka chce Tux Kart? Wystarczy wpisać jedną komendę i gotowe.
Zero zabawy w podchodzenie do każdego komputera osobno.

Cała ta przygoda zaczęła się od niewinnej prośby syna, a skończyła się na tym, że w naszym domu praktycznie zniknął Windows.
Powstał nieplanowany, rodzinny eksperyment „Linux zamiast Windows”, tylko że w wersji 2.0 — bo obejmującej wszystkich domowników.

I powiem Wam jedno:
Nie tylko każdy z nas ma stabilny, szybki system bez reklam i zbędnych procesów, ale też… nauczyliśmy się więcej o komputerach, o zarządzaniu oprogramowaniem, o tym, że można mieć kontrolę nad swoim sprzętem (lub pozory tej kontroli).
A dla mnie, jako „admina” domowej sieci, to czysta radość — mniej problemów, więcej spokoju.

Tak to „mniej-więcej” wyglądało…🤔

Salut🫡

Wpadnij na Mastodon, zaobserwuj i zostań na dłużej…

Podobało się? Zostaw po sobie ślad (komentarz, udostępnienie, obserwację)
👇Ewentualnie kawowe wsparcie i motywacja👇

Udostępnij wpis na:
guest
4 Komentarze
Najnowsze
Najstarsze Najwięcej głosów
Opinie w linii
Zobacz wszystkie komentarze
życie
życie
1 miesiąc temu

Dzieci dorosną, pójdą do pracy i skończy się zabawa Linuksem.

Yattaman
1 miesiąc temu
Odpowiedź do  życie

No cóż, taka kolej rzeczy… Jednak coś im zostanie w głowie i może świadomie będą dobierać sobie środowisko pracy i rozrywki…🤔🙃

linuksiarz
linuksiarz
1 miesiąc temu

Ciekawa historia i z puentą linuks nie taki straszny 🙂

Przewijanie do góry
4
0
Chętnie poznam Twoje przemyślenia, skomentuj.x