Ostatnie tygodnie były… cóż, intensywne. Chciałem napisać coś na blogu, odpisywać na maile, być aktywny na Mastodon – i wiecie co? Nie dałem rady. Nie dlatego, że nie chciałem, ale dlatego, że pochłonęło mnie coś zupełnie nowego: tworzenie mojego własnego programu, SerwisApp.
Nie było łatwo. Jako ktoś, kto nie miał wcześniej dużego (prawie żadnego 🤔) doświadczenia w programowaniu desktopowym, każde nowe zadanie było wyzwaniem. Próbowałem, testowałem, poprawiałem, a efekt często nie działał tak, jak chciałem. Były dni, kiedy kod nie chciał współpracować w ogóle – frustracja rosła, nerwy sięgały zenitu, a czasem pojawiały się prawie łzy. Zastanawiałem się, czy w ogóle warto kontynuować, czy nie lepiej odpuścić i wrócić do bloga…
Ale z każdym małym sukcesem było coraz lepiej. Kiedy udało mi się w końcu, po wielu godzinach walki, poprawnie połączyć bazę danych z interfejsem, poczułem prawdziwą frajdę. Każdy drobny element (na razie nie za piękny, ale pracuję nad tym 😉) – przycisk, tabela, dynamiczne filtrowanie zleceń – sprawiał, że moje wcześniejsze frustracje stawały się częścią drogi. Ta droga nauczyła mnie cierpliwości i kreatywnego myślenia, pokazała, że czasem trzeba po prostu kleić kawałki kodu, a efekt sam się pojawia – dokładnie tak, jak napisałem na blogu: „bo nie wszystko trzeba rozumieć, żeby działało”.
SerwisApp nie powstał w laboratorium pełnym testerów czy zespołu programistów – wszystko robiłem sam (no prawie). Każda funkcja, każdy przycisk, każda linijka kodu to efekt mojej własnej pracy (no może nie dosłownie każda 😜). I choć czasem czułem się przytłoczony, to było wciągające jak mało co. Zrozumiałem, że tworzenie oprogramowania może być ekscytujące nawet dla laika, który nie zna wszystkich niuansów, ale jest zdeterminowany, żeby działało.
Dlatego też ostatnie tygodnie były… chaotyczne. Nie było mnie na blogu, na Mastodonie, nie odpisywałem od razu na maile – całe moje myśli krążyły wokół jednej rzeczy: 🤔 jak sprawić, żeby SerwisApp działał tak, jak sobie wymarzyłem. Długie noce, testowanie, poprawki, czasem niemal porzucanie projektu, żeby po chwili znów wrócić do „kodowania”.
Dziś mogę powiedzieć, że było warto. Program działa, baza danych jest stabilna, funkcje odpowiadają rzeczywistym potrzebom, a ja odkryłem, że „kodowanie” może być nie tylko wyzwaniem, ale też prawdziwą przyjemnością. Cała ta droga nauczyła mnie wiele, pokazała, jak radzić sobie z frustracją, jak cieszyć się z małych sukcesów i jak nie bać się nowych technologii.
A jeśli ktoś myśli, że tworzenie aplikacji to czysta logika i techniczne umiejętności – powiem szczerze: dla mnie było to przede wszystkim klejenie, próbowanie, testowanie i ciągła nauka na własnych błędach. I wiecie co? To jest cholernie wciągające. 😜
Więc jeśli ostatnio nie widzieliście mnie aktywnego online – teraz już wiecie dlaczego. Każdy dzień poświęcony SerwisApp to była inwestycja w naukę, pasję i… w radość z tworzenia czegoś własnego od zera.
Salut! 🫡
Wpadnij na Mastodon, zaobserwuj i zostań na dłużej… Jest za darmo 😉
💬 Masz ochotę zostawić ślad po sobie? Napisz komentarz, udostępnij wpis albo dołącz do grona obserwujących!
☕ A jeśli chcesz dodatkowo postawić mi kawę i dorzucić cegiełkę do rozwoju strony i programu – będzie to świetna motywacja do dalszego pisania.
