Tydzień z serwisu… no w sumie więcej

Każdy tydzień w serwisie komputerowym przynosi coś nowego. Czasem trafiają się proste naprawy – wymiana dysku, reinstalacja systemu, czyszczenie chłodzenia. A czasem… zdarzają się przypadki, które potrafią zaskoczyć nawet najbardziej doświadczonych serwisantów (ja takim nie jestem, ale trochę już w życiu widziałem).

Dziś mam dla Was historię, w której winowajcą okazała się część komputera, o której na początku nikt by nie pomyślał…

Początek problemów

Do serwisu trafił komputer złożony samodzielnie przez klienta. Części kupione w innym sklepie, choć to nie jest istotne (tam włączają niskie ceny, czy jakaś Cleo tam sprzedaje, nie wiem , nie znam się😜), złożone własnymi rękami – klasyka.

Na początku klient mówi, że wszystko działało… przez około trzy godziny. W trakcie pobierania gry komputer nagle wyłączył się, ekran zrobił się czarny, a przy ponownym uruchomieniu płyta główna wyświetliła błąd RAM + CPU.

Takim sposobem sprzęt trafił na nasz stół. Rozpiąłem wszystkie kable, dysk, ram, cpu i złożyłem ponownie – komputer ruszył bez problemów. Pomyślałem: „pewnie coś źle podpięte, lub było poluzowane”. Testy w OCCT przeszły pozytywnie, klient odebrał sprzęt. Sprawa wydawała się zakończona…

Na dwa dni.

Diagnoza coraz trudniejsza

Obraz autorstwa freepik

Klient wrócił – tym razem komputer wywalił się podczas oglądania YouTube. Objawy identyczne: błąd RAM + CPU.

Zaczęliśmy testować. Podmieniliśmy RAM – nie działa. Podmieniliśmy CPU na nowy (Ryzen 5 7600X) – nie działa. Włożyliśmy inny dysk – nie działa. Diagnoza: winna płyta główna (MSI B650, dokładnego modelu nie pamiętam).

Klient zostawił u nas komputer i wysłał samą płytę na RMA. Po tygodniu wraca klient z płytą z naprawy – opis: „usterki nie stwierdzono”. Zdarza się, że serwis nie przyzna wprost, ale faktycznie coś poprawi. Złożyłem sprzęt, uruchomił się bez problemu, testy przeszły – działa. Uff, wydane. Czas zapomnieć…

Na trzy dni.

Klient pojawia się znowu. Komputer martwy. I znowu ten sam błąd. 😱

Zgodnie stwierdziliśmy, że tym razem to jego peryferia mogą jakiś problem powodować (kabel HDMI, klawiatura, mysz czy cokolwiek tam ma). Niestety – błędny trop…

Podmiana wszystkiego, co się da

Obraz autorstwa freepik

Rozpoczęło się klasyczne „eliminujemy-po-kolei.exe”:

  • nasza płyta główna – komputer pada,
  • nasz RAM – komputer pada,
  • nasz procesor – komputer pada,
  • nasz dysk – komputer pada,
  • nasz zasilacz – komputer… też potrafi się wywalić.

Dosłownie każdy element został podmieniony. A komputer i tak potrafił nagle sobie umrzeć.

W pewnym momencie tylko wymsknęło mi się: „Noż ku*rwa mać, o co tu chodzi?!”

Obraz autorstwa cookie_studio na Freepik

Tak, wiem – pomyśleliście właśnie, że wspólnym elementem była grafika (RTX 4060) – hehehe, nope! Ją na końcu też podmieniliśmy na RTX 5060, bo akurat taki był na stanie w sklepie…

Zaskakujące rozwiązanie

I wtedy nasz szefuncio przypomniał sobie podobny przypadek sprzed lat. Tam problemem okazała się…😮 obudowa. Brzmiało to absurdalnie, nie? No bo jak? Przecież to tylko kawał blachy, która ma trzymać całość w kupie, nie?

Ale spróbowaliśmy.

Przełożyliśmy wszystkie jego podzespoły do innej obudowy. Test – OCCT, obciążenie CPU i RAM, YouTube, gry. Zero problemów. Stabilnie jak skała.

Okazało się, że winna była właśnie ta obudowa (tak, była to obudowa w której zamontowano kiedyś „Core i3” drugiej generacji), mająca już swoje lata, więc i przeżyć pewnie też mało nie było. Najprawdopodobniej powodowała mikro zwarcia albo coś dociskało płytę główną w taki sposób, że sprzęt tracił stabilność.

Po wymianie – problem zniknął jak ręką odjął.

Dlaczego obudowa może być winna?

Choć może się to wydawać dziwne, obudowa nie jest tylko kawałkiem metalu. To element, który ma ogromny wpływ na stabilność całego zestawu, ale w diagnozach jest z reguły pomijana…

Oto kilka potencjalnych problemów:

  • źle wyprofilowane dystanse mogą dociskać płytę główną w nieodpowiednich miejscach,
  • brak izolacji na płycie może wtedy powodować mikrozwarcia,
  • źle spasowane elementy obudowy potrafią naprężać płytę i powodować niestabilność podczas pracy,
  • słaba jakość materiałów może prowadzić do odkształceń i problemów przy montażu.

W tym przypadku właśnie taka „niewidoczna drobnostka” była winna całego zamieszania, nerwów klienta i naszych…

Wnioski dla użytkowników

Nie zawsze winny jest podzespół – czasem problem tkwi w czymś mniej oczywistym (patrz wyżej😜).

Obudowa ma znaczenie – nie warto oszczędzać na najtańszych modelach. To nie tylko estetyka, ale i bezpieczeństwo.

Diagnoza wymaga cierpliwości – czasem trzeba podmienić dosłownie wszystko, by dojść do rozwiązania.

RMA to nie wyrocznia – nawet jeśli serwis odpisze „usterki nie stwierdzono”, sprzęt mógł być faktycznie naprawiony lub poprawiony.

Podsumowanie

W serwisie widzieliśmy już wiele, ale ta historia pokazuje, że komputer potrafi zaskoczyć w najmniej spodziewany sposób. Kto by pomyślał, że winna będzie obudowa?

Od tej pory, gdy zobaczę dziwne, trudne do wytłumaczenia błędy, obudowa trafi na listę podejrzanych…

A Wy mieliście jakieś ciekawe przypadki przy diagnozie komputera? Podzielcie się w komentarzu.👇

Salut! 🫡

Wpadnij na Mastodon, zaobserwuj i zostań na dłużej… Jest za darmo 😉

💬 Masz ochotę zostawić ślad po sobie? Napisz komentarz, udostępnij wpis albo dołącz do grona obserwujących!
☕ A jeśli chcesz dodatkowo postawić mi kawę i dorzucić cegiełkę do rozwoju strony – będzie to świetna motywacja do dalszego pisania.

Wesprzyj Bloga👍

Udostępnij wpis na:
guest
0 Komentarze
Najnowsze
Najstarsze Najwięcej głosów
Opinie w linii
Zobacz wszystkie komentarze
Przewijanie do góry
0
Chętnie poznam Twoje przemyślenia, skomentuj.x